piątek, 26 września 2014

Trzydziesty



Od zawsze lubił tarasy. Kiedyś wszedł do domu jednego z producentów ich bodajże drugiej płyty i był zachwycony przepychem, który tam zastał. Oczywiście dziś uważał tamten wystrój za kiczowaty, ale kiedyś był wniebowzięty, patrząc na niebotycznie drogie sprzęty i meble. Apogeum jego zachwytu miało jednak dopiero nadejść. Mężczyzna zaprowadził ich na taras, gdzie zaprosił do stołu, a młoda kobieta w czarnym uniformie podawała im kawę.
On był wtedy początkującym w show-biznesie nastolatkiem, a siedział na ogromnym tarasie patrząc na ogromny ogród jednego z najbogatszych ludzi w swoim kraju i wiedział, że on też kiedyś będzie miał taki dom i to na niego ludzie będą patrzeć z podziwem.
I tak się stało. Teraz stał oparty o metalową balustradę własnego tarasu, swoją drogą o wiele bardziej eleganckiego niż ten, który swego czasu obudził w nim żądzę sławy i pieniędzy. Palił papierosa spoglądając na również całkiem duży i zadbany ogród. Lubił przychodzić tu wieczorami i siadać w wygodnych fotelach, zapraszać znajomych na letnie imprezy, albo w środku nocy wychodzić i zupełnie bezmyślnie gapić się w gwiazdy. Napisał tu wiele dobrych kawałków, przeprowadził wiele ważnych rozmów… Znów dochodził do wniosku, że jest dumny ze swojego życia i aż trudno uwierzyć, że osiągnął to wszystko dzięki miłości do muzyki i wielkiej motywacji płynącej z… tarasu.
Usłyszał za sobą dźwięk otwieranych drzwi, ale nie czuł potrzeby przerywania błogiego zamyślenia. Wpatrywał się w przestrzeń i był tak spokojny, tak rozluźniony, jak nie zdarzało mu się naprawdę od bardzo, bardzo dawna. Nawet zamieszanie z bratem nie zakłócało tego spokoju. W głębi duszy wiedział, że wszystko się ułoży, bo Camilla i Tom tworzą zgraną parę. Choć trochę… specyficzną. Kiedy dostał od bliźniaka SMS`a o treści „wróciła” wiedział, że miał rację, że teraz również jego bliźniak może się zrelaksować.
- Myślałam, że to ja znalazłam oazę spokoju pod wielkim, głośnym miastem, ale to, co jest tutaj… Mogłabym zostać tu na zawsze. – Kobieta podeszła do niego i również wbiła wzrok w przestrzeń. To miejsce naprawdę sprzyjało dobrym rozmowom.
- To zostań. – Rzucił pół żartem, pół serio. – Tu wszystko jest takie samo jak w Monachium, tylko trochę inaczej wygląda.
- Dobrze wiesz, że nie mogę. – Odparła. Odwróciła się, stając przodem do rozmówcy. Mężczyzna czuł, że również musi na nią spojrzeć i że wtedy ich pogawędka może przerodzić się w coś poważniejszego. – Musimy porozmawiać.
- Wiem. Tylko powiedz, co chcesz usłyszeć. – Kobieta pokiwała głową z dezaprobatą, nie kryjąc jednak uśmiechu rozbawienia.
- Kaulitz, nie bądź taki pewny siebie. W prawdziwym życiu marzenia nie zawsze pokrywają się z realiami. Wiem, że dla ciebie to zaskoczenie, bo tobie wszystko spełnia się jakby chodziła za tobą wróżka, ale ze mną nie ma tak lekko.
- Więc co mam powiedzieć, Mad? Nie wiem, czego oczekujesz… Ta sytuacja jest dość skomplikowana… Ja nie chcę niczego popsuć. – Sam nie wiedział, co mówi. Robił to automatycznie. Madlen mu się podobała, tak samo jak wtedy, kiedy się poznali. Łączyła ich silna więź, która w dziwny sposób przetrwała lata rozłąki. Była jeszcze Lisa, ich wspólna córka. Z drugiej strony, spędzili ze sobą tylko ostatnie dni. Nie wiedział, czy można na tym budować poważny związek. Skoro raz im nie wyszło, kto teraz da im gwarancję sukcesu?
- Bill, ja nie jestem już głupiutką nastolatką. Razem jest nam dobrze i chyba oboje tak sądzimy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Ale ja nie chcę suchych deklaracji. Wyjeżdżamy najpóźniej za tydzień i ja do tego czasu chcę wiedzieć, na czym stoję.
- Tak po prostu? A czemu to nie ty powiesz mi, czego oczekujesz ode mnie? – Odszedł na moment, by wyrzucić do popielniczki wypalonego papierosa i po chwili znów stanął naprzeciwko blondynki. – Mad, nie mówisz nic wprost. Czy ty chciałabyś, żebyśmy byli razem? Chcesz poważnego związku?
- Nie wiem, na razie chcę tylko wiedzieć, kim dla ciebie jestem. Owszem, zrobiłeś mi nadzieję i owszem, zaboli, jeśli powiesz, że to była jednorazowa akcja. Ale wolę żebyś powiedział mi to teraz. Chcę usłyszeć cokolwiek, że nic z tego, że chcesz czasu na podjęcie ostatecznej decyzji, że chcesz od czasu do czasu uprawiać ze mną udany seks, albo że nadal mnie kochasz i chcesz, żebyśmy wzięli szybki ślub w Vegas. Określ się i proszę cię, niech to będzie ostateczne. – Bill tylko przytaknął. Nie chciał nic mówić, bo to i tak niewiele by wniosło. Miał pustkę w głowie i wizja zbliżającego się wyjazdu trochę go przerażała. – Gwarantuję, że jeśli tym razem zawiedziesz to bardzo utrudni nasze relacje. A ja nie mogę zabrać Lisie ojca, skoro sama go odzyskała. Bądź dla niej dobrym tatą, po prostu pokaż jej się z najlepszej strony. Jeśli nie chcesz zobowiązań wobec mnie – ok, ja to zrozumiem. Ja już nie chcę więcej tego przechodzić.
- Określę się, obiecuję. Jestem już dorosły, sam decyduję i sam za siebie odpowiadam. – Ostrożnie oparł się o balustradę plecami położył rękę na jej ramieniu. – Wiem, że już późno i to bardzo, bardzo złe, ale może masz ochotę na coś czekoladowego? Mam świetne czekoladki.
Weszli razem do środka i po prostu rozmawiali. Bawili się bardzo dobrze, naprawdę świetnie czuli się w swoim towarzystwie. Jednak obojga dręczyło jedno pytanie, brzmiące gdzieś  z tyłu ich głów. To przyjaźń, czy coś więcej? Każdy gest miał znaczenie, ale stali się w nich tak ostrożni, że aż zakłamani. A najgorsze było to, że oboje mieli tego pełną świadomość.

^^  ^^  ^^  ^^

Dziewczyna szła długim, szerokim korytarzem przyglądając się płytom i zdjęciom wiszącym na ścianach. Była pod wrażeniem tego miejsca, choć starała się tego po sobie nie pokazywać. Bo chyba wyszłaby na głupią, gdyby biegała podniecona po każdym zakątku, pokazując całemu światu, że jest zwykłą śmiertelniczką i jej ojciec był pierwszą sławną osobą, jaką widziała na żywo…
- Znowu się zgubiłaś i trzeba cię zaprowadzić do taty? – Brunet pojawił się dosłownie znikąd. Blondynka aż podskoczyła, kiedy usłyszała za sobą jego głos.
- A ty znowu się za mną kręcisz? – Odwróciła się i skrzyżowała ręce na piersi, a on od razu powtórzył ten sam gest. Na twarzy miał drwiący uśmieszek i ani trochę się jej to nie podobało. Ona go śmieszyła. – Georg, czy jeśli wolisz, panie Georgu, albo panie Listing, ja nie potrzebuję niańki, bo chyba ostatnio to do ciebie nie dotarło. Przepraszam, do pana to nie dotarło.
- Panno Elizabeth, czy panna przypadkiem nie przesadza? – Najwyraźniej świetnie się bawił. Szkoda tylko, że ona nie miała z tego tyle samo frajdy. – Po prostu chciałem się przywitać. Przecież cię nie prześladuję. A jeśli poznałabyś bliżej tamtego idiotę to przekonałabyś się, że dobrze zrobiłem. Zaufaj.
- Dobrze, w takim razie jestem ci szalenie wdzięczna, ale już podziękuję. – Nie mogła tak po prostu przestać się na niego boczyć. Może nawet miał rację i zrobił dobrze, ale nikt nie będzie nią rządził.
- Czekasz na Billa? – Dziewczyna skinęła potwierdzająco głową i nadal wgapiała się w zdjęcia, choć zupełnie przestały ją interesować. Powoli zaczynało jej się robić głupio, zastanawiała się, czy przypadkiem nie zareagowała za ostro. – Właśnie skończyliśmy, ale bliźniacy musieli jeszcze zostać. Widziałaś studio nagraniowe?
- Tak, jakiś facet mnie oprowadzał, ale musiał iść, a ja chciałam pokręcić się jeszcze trochę tymi korytarzami.
- A może zejdziemy na dół, na kawę? Bliźniakom jeszcze trochę zejdzie, ja muszę poczekać na Toma, więc chyba nie ma sensu sterczeć tu tyle czasu? – Rozejrzał się po korytarzu. – Nie mów, że te zdjęcia cię interesują. Jak chcesz, to opowiem ci o ciekawszych ludziach, którzy tu pracowali. To będzie taka moja mała rehabilitacja po tym, jak na tamtej imprezie potraktowałem cię jak dziecko.- Poruszył sugestywnie brwiami i nie czekał na odpowiedź. Złapał ją za ramię i pociągnął w kierunku windy.
- Ok, ale jak jeszcze raz będziesz ironizował, to kawa wyląduję na tej twojej pięknej fryzurce. – Pogroziła mu palcem, ale szeroko się uśmiechała. Nie był taki zły i zyskiwał przy bliższym poznaniu. Poza tym Lisa już dawno, kiedy śledziła losy swojego ojca przez portale plotkarskie w Internecie, stwierdziła, że to właśnie Georg Listing wygląda na najsympatyczniejszego członka zespołu. Widząc jego sposób bycia na zdjęciach czy filmikach miała wrażenie, że mogliby się dogadać.
- A wiesz, co twój ojciec zrobił, będąc w tej kawiarni pierwszy raz w życiu? – Zapytał, kiedy już weszli do windy, a drzwi zaczęły się zamykać. – Tylko przyrzeknij, że nie powiesz mu, skąd o tym wiesz! …

^^  ^^  ^^  ^^

Czarno-czerwone stoliki idealnie grały z napisami w tych samych kolorach na białych ścianach. Kawiarnia była nowoczesna, proste linie, ostre kąty i intensywne kolory może nie sprawiały wrażenia przytulności, ale nadawały miejscu ciekawy charakter. Tu pobudzała nie tylko kawa, ani sam jej aromat unoszący się w powietrzu i kuszący potencjalnych klientów, ale już wystrój, w który idealnie wpisywali się różnoracy artyści, czyli główni bywalcy tegoż miejsca. Zawsze przed, czy po wizycie w studiu zaglądali tu na chwilę relaksu, tym samym nadając jej elitarny charakter i dobrą renomę.
Przy jednym z większych stolików, na czarnych skórzanych kanapach siedziała para. Blondynka, która z uśmiechem wpatrywała się w swojego rozmówce, wyraźnie zainteresowana, a może nawet zafascynowana tym, co do niej mówił i on, charyzmatyczny, szeroko uśmiechnięty brunet, z zapałem opowiadający jej najwyraźniej szalenie ciekawą i zabawną historię.
Bill Kaulitz od razu ich zobaczył. Szybko ruszył w ich kierunku, o dziwo nie zwracając na siebie ich uwagi.
        Próbujesz przekabacić mi córkę? Przypominam, że masz narzeczoną, Listing! - Wtrącił się w wypowiedź swojego przyjaciela i bezpardonowo przysiadł się do nich, zajmując miejsce koło Lisy.
        A może my sobie pójdziemy, Bill? Nie będziemy im przeszkadzać. - Dodał żartobliwie jego bliźniak, który również rozsiadł się przy stoliku.
        Tak, a potem Madlen zakopie mnie żywcem, że pozwoliłem temu starcowi dorwać się do naszego bezbronnego maleństwa. - Dłonią pogłaskał ją po głowie mierzwiąc starannie ułożone włosy dziewczyny. Spojrzała na niego sceptycznie, na co on tylko szerzej się uśmiechnął. - Znów będę wujkiem!
        Bill, miałeś nie paplać o tym na prawo i lewo! - Zakrzyknął Tom. Bratu mógł powiedzieć od razu, ale to nie znaczy, że ma się tym dzielić z połową Niemiec.
        Przecież to najbliższa rodzina. Georg jest jak brat, a Lisa ma prawo wiedzieć, że niedługo urodzi jej się kolejna kuzynka! - Georg nie mógł wyjść z szoku, że jego przyjaciel znów będzie miał dziecko. Milczał jak zaklęty z szeroko otwartymi oczami. Lisa natomiast cieszyła się nową wiadomością, ale nie bardzo umiała zareagować, tym bardziej, że wcale nie łatwo było wtrącić się w rozmowę bliźniaków.
Za każdym razem poznawała Billa z innej strony. W otoczeniu zespołu był bardzo rozluźniony. Mógłby robić za jej przyjaciela, nie ojca. Wydawał się bliski jej rówieśnikom, a nie ich rodzicom. Naprawdę jej to odpowiadało, ale nie umiała czuć się z tym do końca swobodnie. To było zaprzeczenie wszelkich jej założeń dotyczących rodziny.
        Dobra, było miło, ale my musimy lecieć. - Rzucił w końcu Bill, kiedy wszyscy zdążyli pogratulować Tomowi i tradycyjnie sobie podocinać. Zachowywali się jak banda licealistów, a nie jak dojrzali biznesmeni po trzydziestce.
        Lisa, miałem ci podać kilka tytułów. Daj mi swój numer, potem prześlę ci je SMS`em. - Zatrzymał ich Georg.
        Jasne. Przez tą dwójkę prawie o tym zapomniałam. - Dziewczyna szybko podyktowała numer brunetowi, pożegnała się z nim oraz z Tomem i wraz z Billem ruszyła do samochodu.
Dopiero kiedy spojrzała na zegar w samochodzie zdała sobie sprawę, że czekała na Billa ponad godzinę. Zleciało jej to niesamowicie szybko.
        I jak było? - Zapytał Bill, wyjeżdżając z parkingu. Dziewczyna posłała mu niezrozumiałe spojrzenie. - No przecież nie pytam o Geo. - Zaśmiał się. - Jak ci się podobało studio i ogólnie, całe to miejsce? Kiedyś tu nagrywaliśmy, teraz załatwiamy tylko niektóre sprawy dotyczące umów, ale lubię tu przyjeżdżać. To chyba po prostu sentyment.
        Całkiem miło. I ta kawiarnia... Fajna. - Odparła lakonicznie.
Owszem, podobało jej się, ale ze zdziwieniem stwierdziła, że najciekawszym punktem pobytu tutaj była godzinna rozmowa z Georgiem. To był naprawdę sympatyczny facet. Zgrali się pod wieloma względami, nawet ich gusta muzyczne i filmowe pokrywały się prawie w stu procentach.
Oparła się o siedzenie i przymknęła oczy. Próbowała ukryć uśmiech i dziwną, prawie że dziecinną radość, kiedy przed oczami zobaczyła uśmiechniętego, dorosłego faceta, którego jeszcze dwie godziny temu darzyła szczerą niechęcią. A on ją zaczarował...
Chciała powstrzymać swoją reakcję na ten widok, ale nie umiała. Wstydziła się tego i w pewien sposób bała. Bo czy siedemnastolatce wypada zakochiwać się w dorosłym mężczyźnie...?

^^  ^^  ^^  ^^

Para siedziała przed jasnym biurkiem, kurczowo trzymając się za ręce. Kobieta czuła się trochę jak przed wizytą u dentysty za czasów podstawówki i nie mogła pozbyć się nieprzyjemnego spięcia. Bała się i co gorsza zauważyła, że jej strach udzielał się również jej mężowi.
- Państwo Kaulitz! Witam. Miło znów państwa widzieć. – Rudowłosa kobieta weszła do pomieszczenia bocznymi drzwiami i od razu usiadła za biurkiem. Szybko wyszukała potrzebną kartę, by następnie spojrzeć spokojnie na milczącą parę. – Skoro widzę państwa razem to domyślam się, że teraz będziemy widywać się częściej?
- Na to wychodzi. – Odparł Tom trochę się uspokajając. Korzystali z usług tej przychodni od dawna, lekarze dobrze ich znali i nigdy nie było żadnych problemów. Podczas każdej ciąży Camilli doktor Walch dbała o nią naprawdę dobrze i nawet mimo komplikacji mogli czuć się w miarę bezpiecznie. Teraz, będąc tutaj, oboje mogli poczuć się lepiej. Z głowy Toma zniknęły nawet obawy, że i to dziecko może być zagrożone.
- Robiłam test i wychodzi pozytywny, pojawiły się też objawy… To właściwie formalność. – Camilla starała się ukryć rezygnację, która i tak wręcz z niej emanowała. – Chcemy upewnić się, że wszystko jest w porządku.
- Rozumiem, że macie państwo obawy, ale tłumaczyłam, że historia ostatniej ciąży nie musi się powtarzać. To była kwestia wielu czynników, ale i tak najważniejsze, że Olivia jest cała i zdrowa. – Ta kobieta była oazą spokoju. Była bardzo sympatyczna i mimo, że nie spotykali się w sprawach innych niż zawodowe, to mogli śmiało nazwać ją przyjacielem rodziny. – Nie ma na co czekać, zapraszam na USG.
Czarnowłosa rzuciła swojemu mężowi znaczące spojrzenie, na co ten posłusznie ruszył za nią w stronę kozetki. Ta część gabinetu była odgrodzona parawanem i zwykle partnerzy zostawali przy biurku, o ile w ogóle wchodzili razem z kobietą na wizytę. Camilla jednak chciała mieć Toma przy sobie, tym bardziej że zwykle był on bardzo zaangażowany i razem z nią cieszył się każdym nowym zdjęciem ich rosnącego malucha, albo dźwiękiem bijącego serca.
- No tak, zdecydowanie jest pani w ciąży, pani Camillo. Rośnie nam tu duży brzdąc. – Po kilku minutach rudowłosa wpatrywała się w ekran z kilkoma czarnymi i szarymi plamami. Poprzednie ciąże sprawiły, że również małżeństwo dostrzegało w nich coś więcej i doktor Walch nie musiała im nic tłumaczyć. – Na razie niewiele mogę powiedzieć. Oczywiście z ankiety i tego, co widzę mogę określić przewidywany termin porodu i datę poczęcia. Płeć oczywiście na razie pozostaje tajemnicą, musicie się państwo uzbroić w cierpliwość i zastanowić, czy ma to być niespodzianka, czy wolą państwo wszystko wcześniej wiedzieć. Proszę. – Wystawiła w kierunku Camilli opakowanie chusteczek, i sama wyłączyła sprzęt. – Dobrze, może zróbmy tak: tradycyjnie wydrukuję zdjęcia i w międzyczasie określę który to tydzień, a potem poprosimy męża o wyjście i wykonam jeszcze kilka badań.
Oboje przytaknęli, na co kobieta odpowiedziała uśmiechem i ruszyła z powrotem do swojego biurka.
- Nie lubię tej ohydnej, zimnej mazi. – Wyszeptała Camilla z grymasem na warzy, wciąż siedząc na kozetce i wycierając brzuch. Tom tylko radośnie się uśmiechnął i pochylił się, by ją pocałować. Cieszył się na myśl o dziecku. Nie musiał martwić się o pieniądze, o miejsce, czy warunki panujące w domu. Jeśli wszystko będzie w porządku, a przecież musi być, to nie mają żadnych zmartwień i mogą po prostu cieszyć się tym, jak rodzi się nowe życie. Owoc ich miłości. – No chodź już stąd.
Podeszli razem do kobiety, która najwyraźniej już na nich czekała.
- Wychodzi na to, że to maleństwo pojawi się na świecie na przełomie maja i czerwca, czyli jesteśmy już na początku ósmego tygodnia. – Orzekła.
- Czyli… - Zaczął Tom, na moment marszcząc brwi. – Czyli poczęcie było… to znaczy, miało miejsce na początku września?
- Tak, właściwie to nawet mógł być koniec sierpnia, trudno określić to dokładniej. Państwo wiedzą to przecież lepiej ode mnie. – Mężczyzna już nie słuchał lekarki. Założył ręce na piersi i spojrzał wyzywająco na swoją żonę, która nie wyglądała na zadowoloną. – Dobrze, to teraz proszę, tu mam wydruk USG dla pana, a panią zapraszam jeszcze raz za parawan. Musimy jeszcze pobrać krew do badan i sprawdzić dokładnie, czy mały Kaulitz ma się dobrze. 



Wiem, że zdarza mi się zniknąć na całkiem długo i bez większych powodów, a regularność jest dość istotna, jeśli chcę mieć czytelników, ale to jednak przykre, kiedy widzę kilka kliknięć "lubię to", nie mówiąc o ilości wejść na bloga, a komentarze są dwa. Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna, ale niestety nie ostrzegam z Waszej strony odzewu i przez to nie wiem, czy to idzie w dobrym kierunku, czy po prostu przynudzam i powinnam już dawno zakończyć tą historię. Właściwie tylko raz dostałam komentarz z konstruktywną krytyką, który naprawdę dał mi wiele do myślenia i mam nadzieję, że widać tego skutki.
Teraz znikam, bo przez jakiś czas nie będę mieć dostępu do Internetu. Swoją drogą to okropna ironia losu, bo właśnie w tym momencie, kiedy chce mi się pisać, nie będę mogła Wam tego pokazać. Mam nadzieję, że szybko rozwiążę ten problem i w nowym mieszkaniu pojawi się Internet ( albo chociaż któryś sąsiad nie będzie miał hasła do wi-fi! ), a przy okazji jeszcze duuuużo nowej weny i ochoty na pisanie. 
Pozdrawiam i liczę na Wasze opinie :) 

5 komentarzy:

  1. No. Świetny odcinek, mogę teraz Ci robić szablon xD Zrelaksowałam się po ostatniej robocie, to czas znowu to zachwiać <3
    W ogóle wiesz co? Lisa tu jest strasznie niedojrzała xD Zupełnie jak te wszystkie laski z tych Trudnych spraw itd. Eh, aż mi jej szkoda :D
    Podobała mi się rozmowa Mad i Billa, była taka dojrzała. ale proszę Cię, nie mieszaj w to już Kate... No bądź oryginalna! XD
    I tak Tom, wygrałeś kredki, bo nie przez Ciebie Twoja żona jest znowu w ciąży xD Tzn. no w sumie jakby nie patrzeć bez niego nie dałoby rady... xD
    Nieważne.. xD
    Obyś szybko odzyskała internety! ale pamiętaj, to że nie ma neta, nie znaczy że masz nie pisać xDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie ;) Oczywiscie bardziej podobaja mi sie opisy zwiazku/zycia Camilli i Toma(On taki rodzinny^^ ), ale losy Billa i jego dawnej milosci rownie ciekawe xD Jedyne co bym jeszcze dodala w tym rozdziale to szerzej poruszony watek Lisy, jej przemyslen itp ;33 Noo ale nie mozna miec wszystkiego na juz, wiecc :D Akceptuje, zycze weny i czekam na next C: Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego odnoszę wrażenie, że ciąża Camilli wcale nie jest winą Toma..? :P Coś mu się ewidentnie nie zgadzało, ale może to tylko moje dziwne wyobrażenie. Lisa i Georg... Hmm. No niezbyt mi się podoba ten wątek - głównie ze względu na wiek bohaterów, ale liczę na to, że jakoś ładnie go rozwiniesz. A co do Billa. Wydaje mi się, że nie powinien się pakować znowu w związek z Mad. Nie chcę tu uchodzić za egoistkę i w ogóle, ale skoro miał wątpliwości, czy jak to ładnie opisałaś "pustkę w głowie" już teraz, to naprawdę nie jest to dobry pomysł. W każdym razie to tylko moje przemyślenia:)
    Pisz dalej, bo nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów! :) A gdybyś kiedyś straaaasznie się nudziła - zapraszam do siebie [the-last-chance-story]. Dopiero zaczynam i nie ukrywam, że chciałabym poznać Twoją opinię na ten temat.
    I nie przejmuj się małą ilością komentarzy. Bo chociaż jest ich niewiele - czasem potrafią podnieść człowieka na duchu ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze sytuacja miedzy Billem, a Mad jest naprawdę skomplikowana i trudna. Bo z jednej strony oboje czują się dobrze w swoim towarzystwie, a po ich zbliżeniu Mad była radosna, jakby odżyła, Bill też z tego powodu był szczęśliwy, ale czy to może wystarczyć by stworzyć udany związek? Nie jestem pewna... Oczywiście kibicuję im i chciałabym by jednak spróbowali i by tym razem się udało. Kiedyś się kochali i jakieś uczucia w głębi nich pozostały, no i Lisa, która zawsze będzie ich łączyć. Jednak minęły lata, a oni trochę przeżyli, zmienili się i teraz praktycznie się nie znają. Sądzę, że potrzebują czasu i Mad trochę naciska na Billa mówiąc by się określił tak szybko. Przecież to nie takie proste i ona sama chyba powinna o tym wiedzieć.
    A właściwie to jej się trochę dziwie, że jednak potrafi z taką łatwością mieć ten kontakt z Billem i mieć w sobie nadzieję, że może coś miedzy nami wyjdzie, po tym jak Kaulitz kiedyś postąpił... Może nie decydował o sobie sam, ale nie zmienia to faktu, że to było podłe. Mimo tego jednak, że ją zostawił, opuścił, zranił ona teraz potrafi mu zaufać bez większych trudności. Oby tylko znów się nie zawiodła, bo nie wiadomo co będzie kiedy teraz pojawi się Kate...
    Wciąż jestem ciekawa jej rozmowy z Billem. Co zrobi gdy się dowie, że Lisa mu nie powiedziała o telefonie Kate i do czego ta ich rozmowa doprowadzi. Coś czuję, że może to namieszać, a Mad znów będzie cierpieć... ehh
    A może teraz to Madlen powinna tak po prostu zniknąć? A Bill zrozumie, że jest dla niego ważna i trochę za nią pobiega i się wysili, no a co :D Niech jakoś odpokutuje swoje winy z młodości i się postara o kobietę.
    Mogę się tak zastanawiać i tworzyć różne scenariusze ich dalszych losów w nieskończoność, a Ty może zaskoczysz mnie zupełnie czymś innym, zobaczymy :)
    Ale jestem bardzo ciekawa jaką masz koncepcje na zakończenie losów swoich bohaterów. Mam nadzieję, że pozytywną :D
    A Lisa zafascynowała się Georgiem! No prosze. Będzie się w nim teraz podkochiwać? A może jeszcze zacznie go uwodzić? haha Nie no to by było ciekawe, mimo ich różnicy wieku xD Już wyobrażam sobie reakcję tatusia hyhy Jeszcze skończy się to kłótnią wieloletnich przyjaciół.
    A jeszcze co do Toma i jego żony. Czy Tom pomyślał że Camilla go zdradziła? Czy może pomyślał o nocy kiedy wrócił do domu i były jego urodziny, że to wtedy się musiało stać? No bo to był przecież pierwszy września i żona zrobiła mu prezent czekając na niego w łóżku jak dobrze sobie przypominam? No bo czy Camilla mogłaby go zdradzić? To by sie narobiło wtedy... Ale jakoś ciężko mi uwierzyć, że to możliwe. No po prostu nie... Ona przecież wydaje się być dobrą żoną i matką, cudowną kobietą kochającą swojego męża... Znielubię ją jeśli go zdradziła! :( I jeśli jednak się tak stało to niech Tom idzie do pani manager oo!
    Pisz dalej jak najszybciej, bo jestem tak cholernie ciekawa dalszych losów wszystkich z bohaterów, już nie wiem sama co ciekawi mnie najbardziej!
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super odcinek i w ogóle to ja nie wiem nad czym ma sie zastanawiac Bill, kochają się a wię... ale dobra widze ze Lisa i Gustav dobrze sie dogaduja czyzby byl romans??? :P No i jeszcze sprawa dziecka Toma i Camilli no mam nadzieję że ona jednak Go n9e zdradzila bo to jest cudowna para. Czekam na nexta Caroline

    OdpowiedzUsuń