Czasami zmęczenie jest tak duże, że nie potrafimy zasnąć.
Może nie jest to nawet fizyczne zmęczenie, a przeciążenie naszego umysłu –
nadmiar problemów, wrażeń, czy emocji sprawia, że nawet przyjemna, chłodna
kołdra, albo miękka poduszka nie jest w stanie zabrać nas do krainy Morfeusza.
W momencie, gdy problem z zasypianiem powstaje każdego wieczora, to nagle,
niezauważalnie, tryb naszego życia się zmienia i fakt, że jest trzecia nad
ranem, przestaje nam przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, wydaje nam się, że to pora
wprost idealna na podsumowanie minionego dnia… Ba! Nawet całego życia.
W dokładnie takiej sytuacji był Tom Kaulitz. Siedział na
hotelowym łóżku i tępo wpatrywał się w ekran telewizora.
- Mam ciastka! – Rozpromieniona brunetka rzuciła się na
łóżko, a chłopak automatycznie się ożywił. Teraz już nic nie wskazywało na to,
że jest środek nocy. – Co ty taki zamyślony?
- Nudziłem się bez ciebie. – Zaśmiał się w odpowiedzi.
Podczas trasy zwykle był wykończony, ale w tym roku coś się zmieniło. Zupełnie
inaczej przeżywał koncerty i wbrew swoim oczekiwaniom, miał siłę na dobrą
zabawę. Może nie była to zabawa taka, jak kiedyś – imprezy do rana, wesołe
miasteczka, kasyna, czy inne rozrywki. Teraz wystarczała mu noc spędzona przy
piwie, czy winie, dobry film i ktoś do towarzystwa, a Melissa świetnie
spełniała się w tej roli.
- Oh, Tom, to takie słodkie! – Postawiła paczkę z wafelkami
na środku i rozejrzała się po pokoju. Kiedy była z nim, uśmiech nie schodził
jej z ust. Sięgające do ramion jasnobrązowe włosy, które pozornie niedbale zebrał
w kucyk, kilkanaście drobnych piegów na jej opalonym nosie i ten świeży błysk w
oczach sugerowały, że to jeszcze młoda kobieta. Tak też zresztą było. Nie miało
to jednak znaczenia, kiedy Tokio Hotel wybierało menadżera. To ona wydawała się
być najlepszą kandydatką, co zresztą szybko się potwierdziło. Radziła sobie
świetnie, spełniała ich oczekiwania w dwustu procentach, ogarniała ich grafik,
niezależnie od tego, ile razy ktoś zażyczył sobie zmiany jakiegoś punktu lub
jak bardzo był on przeładowany. Bez trudu znosiła też ich humory, które
niezmiennie towarzyszyły im od samego powstania zespołu. Mimo małego
doświadczenia miała takie kontakty i znajomości, że z powodzeniem wkręcała ich
na takie spotkania i imprezy, że poznawali coraz to ciekawszych ludzi, przez co
ich pozycja ciągle się umacniała. – Co ja bez ciebie zrobię za tydzień?
- Wyśpisz się? – Chłopak znów głośno się zaśmiał. Dziewczyna
zawtórowała mu, ale tylko na moment. Obserwowała go dokładnie, kiedy ten zjadał
kolejne ciastko.
Był wyjątkowy nawet w dresach i powyciąganej koszulce. Nie
dało się go nawet oskarżyć o to, że o siebie nie dba – taki miał przecież styl.
Kilka zmarszczek wokół oczu dodawało mu tylko uroku. Uśmiech był nadal ten sam,
lekko łobuzerski i zawadiacki. Dojrzał, ale to wcale nie sprawiło, że nie był
już idolem nastolatek. Teraz przedział wiekowy jego fanek jeszcze bardziej się
poszerzył.
- Lubię z tobą rozmawiać. – Rzuciła nagle Melissa.
- Wiem, Mel. Ja też. – Mężczyzna spojrzał jej w oczy. – Bez
ciebie pewnie nie przetrwałbym tych ostatnich miesięcy. Małżeństwo to cholernie
trudna sprawa.
- Dlatego ja nigdy nie wyjdę za mąż. – Orzekła z uśmiechem.
- Jesteś młoda, Mel! A miłość i tak cię dopadnie. – Puścił
jej oczko. Odwróciła się na moment i sięgnęła po telefon. Musiała czymś zająć
myśli.
- Ale nie wyjdę za mąż… - Powtórzyła.
- Myślisz, że brak papierka uchroni cię przed kłótniami i
problemami? – Zapytał rozbawiony. – To tylko wydaje się takie proste.
- Wiem Tommy, ale uwierz, że trudno będzie mi znaleźć kogoś,
kto ze mną wytrzyma. – Pokazała mu język, kiedy na nią spojrzał. Nie chciała
rozpoczynać poważnej rozmowy, to nie była odpowiednia pora.
- Ja wytrzymuję. – Poczuła jego dłoń na swojej dłoni.
Niestety, to był tylko moment. Poklepał ją potem po ramieniu, a przyjemne ciepło
szybko się rozmyło. – O tej porze pokazują
w TV tylko porno! – Rzucił nagle niebywale zbulwersowany.
- Co? – Nie do końca zrozumiała, o czym mówi. Nie zdążyła
jeszcze pozbyć się z głowy natłoku myśli.
- Porno. Praktycznie wszystkie programy w TV o tej porze są
„+18”! – Zaśmiał się. – Twoja mina mnie rozbraja, Mel.
- Nieprawda! Połowa to horrory! – Wytknęła mu. – Głodnemu
chleb na myśli, mój drogi.
- A głodny głodnemu wypomni! – Tom nie umiał być poważny w
jej towarzystwie. Zachowywał się tak, jak kilka lat temu i było mu z tym bardzo
dobrze.
Dopiero w momencie, gdy Melissa była zdecydowanie zbyt
blisko, przestał się śmiać. Zdołał już tylko spojrzeć jej w oczy, kiedy poczuł
jej usta na swoich. Miał lekko rozchylone wargi i nie musiał robić zupełnie nic,
by mogła zacząć go całować. Widział, jak subtelnie zamknęła oczy i powoli
zaczęła pogłębiać pocałunek, opierając się dłońmi na jego klatce piersiowej.
Minęła chwila, zanim przeszedł mu pierwszy szok.
Najłagodniej, jak potrafił, lecz również dość stanowczo,
złapał jej nadgarstki i odciągnął od siebie. Spojrzał na jej ogromne,
wystraszone oczy. Próbował pozbyć się złości i wyrzutu, który malował się na
jego twarzy, ale nie potrafił.
- Melissa… Co to było? – Zapytał po chwili. Dziewczyna
spuściła wzrok i zabrała ręce z objęć jego dłoni.
- Ja… Ja nie wiem, Tom. Myślałam, że też tego chcesz.
- To źle myślałaś! – Krzyknął. Wstał i patrzył, jak oczy
dziewczyny zachodzą łzami. – Melissa, ja ci się zwierzałem z problemów
małżeńskich, opowiadałem o dzieciach, a ty mnie całujesz?! O czym ty dziewczyno
myślisz?!
- Tom, uspokój się… - Oponowała. Mimo, że czuła się beznadziejnie,
przez myśl przeszła jej wizja utraty pracy, co byłoby już zupełną tragedią.
Musiała wziąć się w garść. – Opowiadałeś o kryzysie. Byliśmy blisko… Myślałam,
że chcesz się rozluźnić.
- Tak, mówiłem też jak bardzo kocham Camilę, że ona i moje
dwie córki to jedyne kobiety w moim życiu! – Zakrył twarz dłońmi. Nie umiał
teraz spokojnie z nią rozmawiać. – Ty jesteś prawie dziesięć lat ode mnie młodsza.
Owszem, świetnie się z tobą bawiłem, ale ja jestem dorosłym facetem, z rodziną,
zmarszczkami, pierwszymi problemami z kręgosłupem… Ja nie szukam tanich emocji,
to jeszcze nie kryzys wieku średniego, Melisso.
- Rozumiem… - Brunetka również wstała i zaczęła kierować się
do drzwi. Chciała być już sama i dać upust swoim emocjom.
- Poczekaj, nie skończyliśmy. – To nie był już głos tego
Toma, który zawrócił jej w głowie. Mimowolnie odwróciła głowę w jego kierunku,
choć wcale nie chciała widzieć go w takim stanie. – Czy ja naprawdę dałem ci
nadzieję na coś więcej?
Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Było to na tyle wymowne, że
nie nalegał już, by odpowiadała. Pozwolił jej wyjść bez słowa, może nawet nie
chciał, aby cokolwiek dodawała. Poczuł okropne wyrzuty sumienia. Może robił to
nieświadomie, może nawet to ona wyolbrzymiała niektóre sprawy, nie zmieniało to
jednak faktu, że bardzo ją polubił i nie chciał jej krzywdzić. Nigdy nie umiał
znieść smutku w kobiecych oczach.
Tym razem nie umiał też jej pomóc. Bał się, że każdy kolejny
gest da jej nową nadzieję i tym samym doprowadzi do kolejnej sytuacji, która
byłaby dla niego kłopotliwa. Już teraz czuł, że czeka go bardzo trudna rozmowa
z żoną. Wiedział, że nie może tego przemilczeć, nie potrafiłby zataić przed nią
czegoś takiego.
^^ ^^ ^^ ^^
Głośna klubowa muzyka i mocne jaskrawe światła wydawały się
kobiecie wyjątkowo obce i nieprzyjemne. Minęły prawie dwa miesiące od jej
ostatniej imprezy, a nawet tam było nieco ciszej i jakby spokojniej. Poza tym,
tam była z mężem, co zawsze daje jej mnóstwo komfortu. Dziś musiała radzić
sobie bez niego i z pozoru szło jej świetnie. Tylko gdzieś z tyłu głowy, cichy
głos cały czas zadawał drażniące pytania – czy dzieci mają się dobrze, czy Tom
nie dzwonił, czy nie lepiej byłoby spędzić ten czas w domu.
- Camila, mam nadzieję, że trafiłam. – Kobieta o
hipnotyzująco niebieskich oczach postawiła przed nią drinka. – Sex on the
beach, jak dawniej. Chyba się to nie zmieniło?
- Oczywiście, że nie. To najlepszy drink na świecie. –
Zaśmiała się kobieta i wzięła szklankę do ręki.
- Ann chyba świetnie się bawi, a ty? – Zagadnęła. Były same
przy stoliku. Jeszcze przed chwilą również szalały na parkiecie razem z kilkoma,
prawie zupełnie nagimi, striptizerami, postanowiły jednak zrobić sobie małą przerwę.
- Jest w porządku. – Posłała jej radosny uśmiech. Naprawdę
czuła się tu dobrze. Ostatnia z grona jej przyjaciółek wychodziła za mąż, dziś
świętowały wspólnie jej wieczór panieński. Jak mogłaby nie czuć się dobrze w
takim towarzystwie, a dodatkowo w tak ważny dzień dla jednej z nich?
- Jasne. Ale coś cię gryzie. – Drążyła. Wypity wcześniej
alkohol sprzyjał takim rozmowom.
- Po prostu dzisiejszy dzień spędziłam z dzieciakami, wesołe
miasteczko i inne tego typu rozrywki. Nie widziałam Toma od ponad miesiąca, a
dziś wydawał się być przygnębiony, kiedy do mnie dzwonił. Olivka zaczyna robić
się coraz bardziej zajmująca, samej jest mi trochę ciężko. Taki wypad to chyba
już nie moja bajka. – Wyrzuciła z siebie. – Ale wiesz, nie żebym narzekała. Mam
wspaniałe życie. Chyba po prostu z tego wyrosłam. – Zastrzegła, zanim jeszcze
jej przyjaciółka zdołała coś powiedzieć.
- Chyba trochę cię rozumiem. Jeszcze nie mamy dzieci, więc
to trochę inna sytuacja, ale też nie mogę się do końca wyluzować, bo praca
Marka chodzi mi po głowie, albo moja, albo… inne rzeczy… - Nie dało się nie
zauważyć, że kobieta chciała coś jeszcze dodać, ale się wycofała. Camila
spojrzała na nią pytająco.
- Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale wiesz, że możesz mi się
wygadać, tak? – Nie chciała wyciągać z niej czegoś na siłę, szczególnie jeśli
miałoby to psuć jej zabawę. Dobrze wiedziała, jak wiele znaczy taki wieczór,
kiedy ma się problemy. Chwila zapomnienia jest czasem konieczna, by móc
normalnie funkcjonować.
- Staramy się z Markiem o dziecko… Już cztery miesiące,
Camila.
- Oh, Caroline. To musi być dołujące, ale wiesz przecież, że
to jeszcze nic nie znaczy. – Objęła przyjaciółkę w geście wsparcia. – Jeżeli
chcesz, pójdę z tobą do kliniki, w której kiedyś leczyła się znajoma Toma.
Dowiesz się co i jak, jakie badania musisz zrobić.
- Mogłabyś? Nie chcę sama się za to zabierać… Czuję się
winna. Mogliśmy myśleć o dzieciach wcześniej.
- Kochana, Olivia jest dowodem na to, że wiek nie ma
wielkiego znaczenie. – Posłała jej kolejny wesoły uśmiech. – A teraz idziemy na
parkiet, striptizerzy nam uciekną. – Puściła jej oczko i pociągnęła w stronę
grupki przyjaciółek, które bawiły się w najlepsze.
Kobiety dołączyły do nich i od razu zapomniały o problemach,
które chodziły im po głowach. W rzeczywistości do pewnego stopnia one same je
sobie tworzyły – wystarczyło przestać myśleć i od razu robiło się lżej na
sercu.
Uwagę Camili od razu przykuł jeden z mężczyzn, który mimo,
że nie odstawał od swoich kolegów po fachu strojem – bo, jak oni, był tylko w
czarnych, skąpych i obcisłych bokserkach, to miał w sobie coś wyjątkowego. Jego
ciemne oczy prawie że błyszczały, a drobny kolczyk w wardze od razu sprawił, że
pomyślała o mężu. Postanowiła jednak, że ten wieczór będzie dla niej – kobiety,
nie żony.
Miała wrażenie, że mężczyzna cały czas na nią spogląda.
Obserwowała przyjaciółki. Jej siostra właśnie szalała z przystojnym blondynem,
miała do tego prawo, bo przecież była wolna. Przyszła panna młoda tańczyła
zmysłowo między dwoma innymi striptizerami. Reszta przyjaciółek również nie
marnowała czasu. Camila z nieukrywanym zawstydzeniem stwierdziła, że też
chciałaby tak się dziś zabawić. Może to dlatego, że wypiła trochę za dużo, może
dlatego, że nie widziała się tak długo z mężem, ale nie uciekła, kiedy poczuła
na swoich biodrach dłonie wypatrzonego wcześniej tancerza.
Podniosła wzrok i od razu ich spojrzenia się spotkały.
Zaczął bawić się swoim kolczykiem – dokładnie tak, jak zwykle robi to Tom. Ten
gest tylko ją ośmielił, zaczęła poruszać się nieco odważniej, za sprawą jego
dłoni, które subtelnie kołysały jej biodrami w rytm muzyki. Ulegała jego ruchom
i zupełnie odpłynęła.
Nie umiała sobie przypomnieć, kiedy czuła się tak zmysłowo.
Owszem, każde zbliżenie z Tomem było dla niej wyjątkowe, czuła się wtedy piękna
i kochana, ale ten taniec wyzwalał w niej zupełnie inne, nowe, a może po prostu
zapomniane, emocje.
Mężczyzna obrócił ją i przyparł do jej pleców. Ich ciała
poruszały się w jednym rytmie, dłońmi błądził po jej ramionach, brzuchu, z
każdym momentem pozwalał sobie na trochę więcej. Zabrał jej dłonie do tyłu i
ułożył na swoim ciele. Pod palcami czuła jego gładką skórę. Był wysportowany, a
w tańcu jego mięśnie wciąż pracowały, napinały się i nie musiała nawet go
widzieć, by czuć przyjemne dreszcze na swoim ciele.
Poczuła jego oddech na szyi, co wybudziło ją z amoku. Nie
przerwała jednak zmysłowego tańca, nie chciała przestawać, czuła się cudowanie.
Po chwili nie czuła już tylko oddechu mężczyzny, ale również jego usta na swoim
karku. Dłonią gładził jej policzek. Powieki opadły jej bezwiednie, a usta delikatnie
się rozchyliły.
Wbrew pozorom jednak, była świadoma tego, co się dzieje.
- Mam męża. – Mruknęła, kiedy jego dłonie wydały się być
trochę zbyt nachalne. Na jej usta wpłynął chytry uśmiech, przynajmniej raz to
ona robi coś szalonego, nie do końca zgodnego z zasadami i cholernie
przyjemnego. On miał fanki, które potrafiły wejść nagie do jego pokoju, ona
musiała pocieszyć się wynajętym przez przyjaciółkę tancerzem.
- Ślicznotko, na pewno nie jest ciebie wart. – Jego niski
szept jeszcze bardziej rozbudził jej zmysły. Mogłaby słuchać jego głosu
godzinami. – To pewnie jakiś frajer.
- Stąpasz po cienkim lodzie, Piękny. – Odparła. Czuła się
nieziemsko, ale wiedziała, że pora kończyć tą zabawę. Jego to może i był bardzo
przyjemny, ale przekaz okazał się być zawodny.
- Oh, znam się na kobietach. Wszystkie żony w końcu się
męczą, bo mężczyźni z każdym rokiem coraz bardziej oddalają się od ich
wymarzonego ideału z ekranu telewizora. Ja natomiast mogę pomóc, możemy razem
spełnić jedno twoje kobiece marzenie. – Czar prysł. Kobieta już nie czuła się
tak lekko i zmysłowo. Ciemnooki przystojniak ją zawiódł, a ona nie chciała być
mu dłużna. Nie jest przecież zmęczoną, podstarzałą kurą domową!
- Tak? A skąd wiesz, że marzę o kimś takim, jak ty? –
Postanowiła grać. Wciąż miała zamknięte oczy, opierała się o jego nagie ciało.
Wydawała się podniecona i lekko nieprzytomna, odurzona jego urokiem, który w
rzeczywistości dawno gdzieś zniknął.
- A jaki jest twój ideał? – Kobieta triumfowała w myślach. Chłopak
skierował rozmowę na takie tory, że nie musiała wiele się męczyć, by mu dopiec.
Jego pewność siebie i arogancja niesamowicie ją drażniły. Dziwiła się, że
umiała pozwolić sobie na chwilę zapomnienia w ramionach takiego buraka.
- Ideał? A kojarzysz Toma Kaulitza?
- Ślicznotko, dobrze trafiłaś. Wszyscy mi mówią, że jestem
do niego podobny.
- Oh, czyżby. – Odwróciła się do niego przodem i dokładnie
zmierzyła wzrokiem. Z trudnemu ukrywała rozbawienie.
- A twój mąż pewnie jest jego przeciwieństwem, prawda? Masz
dziś wyjątkowe szczęście. – Zbliżył się do niej, poczuła jak jego dłonie powoli
zsuwają się na jej pośladki. Położyła dłonie na jego nagiej, opalonej klatce
piersiowej i zdecydowanym ruchem odsunęła na odległość wyciągniętych rąk.
- Moim mężem jest Tom Kaulitz, a ty nie dorastasz mu do
pięt. – Rzekła, po czym zbliżyła usta do jego ucha i dodała. – A tak między
nami, są ludzie którzy nie powinni otwierać ust, bo wtedy psują cały efekt.
Radzę to przemyśleć, bo chyba ty jesteś jednym z nich.
Wróciła do stolika z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Żaden
facet, choćby najprzystojniejszy na świecie, nie był jej potrzebny. Była szczęśliwą
żoną i matką, kochała Toma z taką samą pasją, jak dziesięć lat temu i była
pewna, że żadne problemy nie mogą tego zmienić. Ten wieczór tylko jej o tym
przypomniał…
Znów dla Kamili, bo to o niej, bo chciała, bo jest zła, bo ja jestem zła, bo jest cierpliwa... Bo tak :D
O, zdrady, no, może niezupełnie, ale oboje małżonków nieco... zaszalało. Ucieszył mnie fakt, że Tom się powstrzymał, choć nie powinien tak wrzeszczeć na dziewczynę: wystarczyło delikatnie jej wytłumaczyć co i jak, tak by postąpił dojrzały, tak myślę, mężczyzna. No a Camila... dobrze, że ten koleś się odezwał i to było jego błędem, bo się wzięłam obawiałam o nią! xD Na całe szczęście niepotrzebnie. Arogancki dupek! No nic, czekam na nexta i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńOj oj... odcinek boski! czytałam go z zapartym tchem... już się bałam, że Camilla podda się temu facetowi, ale na szczęście on okazał się burakiem, a ona za bardzo kocha Toma! ;D Co do wcześniejszej akcji... ciekawe jak Camilla zareaguje na ten pocałunek... oby nie wyszło z tego coś niedobrego. ;D Jeszcze raz, odcinek nieziemski! ;D CZEKAM na kolejny! BuŹka! ;*
OdpowiedzUsuńCały odcinek o moim małżeństwie kochanym <3 I Camila zrobiła, to co ja bym zrobiła na jej miejscu o. Też bym pokazała wyższość mojego Toma! A Melissa naprawdę mi się podobała :D Słodka jest ;p Jestem ciekawa, co będzie po powrocie Toma :D Poza seksem na powitanie! ];->
OdpowiedzUsuńI jak tu cię nie kochać... xD
UsuńNi dy rydy :D
UsuńNo wiem xD Ale weeeeź, nie będzie tu żadnych scen +18 :D
OdpowiedzUsuńBędą niedokończone !
UsuńSuper odcinek i nie wiem czy to fart czy co ale znalazłam tam swoje imię :). Caroline :*
OdpowiedzUsuń