Dziewczyna przebudziła się wystraszona jakimś koszmarem.
Oddychała głęboko przez dobrą minutę i dopiero wtedy postanowiła się podnieść.
W pokoju było ciemno, potrzebowała chwili na ułożenie zdarzeń z poprzedniej
nocy w spójną całość. Była gala, była impreza, był pijany Bill Kaulitz, potem
był hotel, nagi Bill Kaulitz… Cholera, potem była milcząca droga do tej jego
willi… Zaprowadził ją do pokoju, dał jakieś kosmetyki, ręczniki i coś do
przebrania, a potem mówiąc standardowy tekst, o tym, że w razie czego jest w
którymś z dziesiątek pokoi, wyszedł. Nawet nie wie, kiedy zasnęła…
Spojrzała na zegarek, było już koło pierwszej. No tak,
zasłony. Wstała z łóżka i zaskoczona nagłym bólem głowy, usiadła z powrotem.
Potrzebowała jeszcze kilku dodatkowych minut, gwałtowne ruchy były zdecydowanie
nie na miejscu. Kiedy już zdobyła się na małą wycieczkę do okien i pozwoliła
dziennemu światłu dostać się do pokoju, mogła wreszcie zobaczyć, gdzie
właściwie jest.
Pomieszczenie było spore jak na pokój gościnny. Urządzone ze
smakiem - dało się odczuć, że jest w domu jednego z najbogatszych dziś Niemców,
ale z drugiej strony nic nie było przesadzone. Kremowe ściany, orzechowe meble
i dużo ciemnobrązowych oraz beżowych dodatków nadawały pokojowi ciepły, przyjemny
klimat. Łazienka również była ładnie urządzona, jasne płytki kontrastowały z utrzymanym
w ciemnej zieleni wyposażeniem. Dziewczyna przemyła twarz chłodną wodą i
sięgnęła po jeden z ręczników. Był tak przyjemnie miękki… Dopiero dziś zauważyła
małą karteczkę, która najwyraźniej leżała wczoraj na ładnie ułożonych
ręcznikach, które dziś były porozrzucane w totalnym nieładzie. „Mam nadzieję,
że czujesz się tutaj jak w domu!”. No jakież to urocze – pomyślała ironicznie.
Szybki prysznic dobrze jej zrobił. Nie była wczoraj pijana,
bo większość drinków jakie sobie przynosiła, lądowały gdzieś w kwiatach, czy
opróżnionych szklankach stojących w pobliżu, tak, że wypiła o połowę mniej niż
jej towarzysz, jednak mimo to odczuwała nieprzyjemne konsekwencje minionego
wieczoru. Wchodząc z powrotem do pokoju w oczy rzuciła jej się sukienka. Leżała
na fotelu przy drzwiach. Była śliczna, przed kolano, zwiewna w chabrowym
kolorze. Obok leżała bielizna, która wywołała w niej jeszcze większe zdumienie.
Ładna, skromna, koronkowa i jeszcze zapakowana. Na podłodze stały balerinki.
Nie zastanawiała się długo, to musiało być przeznaczone dla niej. Dopiero kiedy
była już ubrana w jej głowie pojawiło się pytanie, kto właściwie to kupił…
Rozmiar był dobrany idealnie.
Odrzuciła wszystkie dziwne myśli i stanęła przed drzwiami.
To był najgorszy moment tego dnia. Właśnie do niej dotarło, co wczoraj zrobiła.
Pewnie oni wszyscy siedzą teraz razem i komentują jej wczorajszy wygłup. A może
matka już na nią czeka? Na pewno Bill od razu kazał jej tu przyjechać.
Zachowywał się bardzo dziwnie… W sumie po przyjeździe tutaj już z nim nie
rozmawiała. Wczoraj poznała najprawdopodobniej żonę Toma Kaulitza – Camilę. Też
nie była do końca trzeźwa, ale w przeciwieństwie do swojego męża, była w stanie
chodzić o własnych siłach i składała całkiem logiczne zdania. Niezła rodzinka,
nie ma co…
W końcu zdecydowała się wyjść. Jej pokój wychodził prosto na
schody, więc nawet się nie zgubiła. Zeszła na parter, a tam już bez obaw
ruszyła przed siebie. O dziwo, od razu udało jej się trafić do pożądanego
pomieszczenia, czyli kuchni. Niestety, już w wejściu jej entuzjazm uleciał.
Przy dużym stole siedział mężczyzna w dredach, to znaczy, wujek Tom. Może nie
do końca siedział… Głowę opierał na ramionach, głośno oddychając. Musiał mieć
dokuczliwego kaca po wczorajszej imprezie. Na usta blondynki wpłynął ironiczny
uśmiech, kiedy pomyślała, że za głupotę trzeba płacić.
Do całej rodziny Kaulitzów była nastawiona bardzo sceptycznie
i nikt nie mógł mieć do niej pretensji, że podchodzi do nich z dystansem.
Patrzyła na nich wszystkich przez pryzmat swojego ojca, który ją porzucił.
W pewnym momencie chłopak podniósł głowę, chcąc napić się kawy, ale zrezygnował. Ich spojrzenia się spotkały, ale mężczyzna potrzebował jeszcze kilku sekund, by zrozumieć co się dzieje.
W pewnym momencie chłopak podniósł głowę, chcąc napić się kawy, ale zrezygnował. Ich spojrzenia się spotkały, ale mężczyzna potrzebował jeszcze kilku sekund, by zrozumieć co się dzieje.
- Skąd się tu wzięłaś? – Zapytał elokwentnie.
- Spałam tu… - Odparła, nie wiedząc właściwie, co innego
może mu powiedzieć. To jego dom, a ona wzięła się tu właściwie znikąd.
- Byłaś wczoraj z Billem? – Uśmiechnął się, kiedy fakty
ułożyły mu się w jedną całość. Wymownie zmierzył ją wzrokiem, zatrzymując się
dopiero na jej przestraszonej, a może zdumionej twarzy.
- To nie tak jak myślisz. – Jej słowa namieszały mu w
głowie. Skoro nie tak, to jak? Nikogo nie wpuszcza się do domu bez powodu, a
już na pewnie nie w ich przypadku. – O nic nie pytaj. Porozmawiaj sobie z
braciszkiem.
Mężczyzna gestem rąk dał znać, że odpuszcza, by następnie
móc wrócić do leżenia na blacie stołu.
- No a może zrobić ci kawę, czy coś? – Zapytał po chwili.
- Poradzę sobie.
Chwila grzebania po szafkach i dziewczyna znalazła wszystko,
co było jej potrzebne do zrobienia kawy. Była głodna, bo od wyjazdu z domu nic
nie jadła, ale nie zamierzała brać nic więcej z rzeczy Kaulitzów. Właściwie
zastanawiał ją fakt, czemu w tym domu mieszka również Tom, ale nie chciała
pytać. Bo co ją to właściwie obchodzi?
Wraz z upływem czasu wzrastała w niej gorycz. Czuła coraz
większą nienawiść do tego miejsca, tych ludzi i niestety również do siebie. Może
to był błąd? Może nie powinna była tego robić? Tym bardziej w taki sposób… Może
sobie mówić, co chce, ale to, że Bill na nią poleciał, nie zmieni faktu, że
zachowała się jak zwykła szmata. Tylko że było dużo za późno na takie
rozmyślenia. Stało się.
- Gdzie jest twój brat? – Nie była pewna, czy dobrze robi,
ale nie miała innego wyjścia. Skoro już zachowała się jak idiotka, musi ponieść
konsekwencje.
- Drugie drzwi po lewej od schodów. Na piętrze. – Chwyciła
kubek ze świeżo zaparzoną kawą i ruszyła w stronę drzwi. Ciche „dzięki” rzucone
w kierunku mężczyzny zostało przez niego całkowicie zignorowane. Dalej tkwił w
półśnie, lecząc kaca po wczorajszej imprezie. Był zdecydowanie za stary na
takie wypady.
^^ ^^
^^ ^^
Korytarz był przestronny i dobrze oświetlony… Zaklęła w
myślach. Po raz kolejny musi przyznać, że ten dom jest cudowny. Pomyślała
nawet, że, o zgrozo, mogłaby tu zamieszkać! Przecież to dom człowieka, który potrafił
bez skrupułów porzucić swoje dziecko! Jakim trzeba być nieczułym draniem, żeby zostawić
osiemnastolatkę zupełnie samą, z małym dzieckiem i nie wykazać ani odrobiny
skruchy?!
Musiała odrzucić od siebie to wszystko. Przynajmniej dziś
chciała zachować się z klasą. Zapukała i odpowiedziało jej ciche „wejść”. Kochany
tatuś… I ta ujmująca czułość i kultura osobista.
- Zajmę ci tylko chwilę. – Ujrzała blondyna w pozycji
identycznej, jak jego brat. Była jednak pewna, że siedział tak nie przez kaca,
a raczej wewnętrzne rozterki… Czyżby osiągnęła swój cel?
- Ile tylko chcesz, siadaj. – Wstał, kiedy tylko usłyszał
jej głos. Usiadła na skraju łóżka, a on od razu zajął miejsce obok niej. Trochę
jak wczorajszej nocy…
Żadne z nich się nie odezwało. Dziewczyna układała sobie
mowę od kilkunastu minut, on natomiast – od kilku godzin. Nie licząc oczywiście
lat, przez które zastanawiał się, co dzieje się z jego dzieckiem, które
teoretycznie już nim nie jest.
Groteska. Po prostu groteska. Ojciec z córką widzą się po
raz pierwszy w życiu. Wczoraj byli namiętną parą kochanków, później krzyczeli
na siebie w wybuchu furii, a teraz siedzą w milczeniu, bo nagle zabrakło im
słów. Mają sobie tyle do powiedzenia, ale nie potrafią wydobyć z siebie nawet
jednej sylaby. Nic. Głucha cisza, spuszczone spojrzenia, nerwowe ruchy dłoni…
Jak pierwsza randka w gimnazjum. Tylko że ich spotkanie może znaczyć o wiele
więcej.
- Dzwoniłem do twojej mamy, – przerwał ciszę mężczyzna – przyjedzie
jeszcze dziś, żeby cię odebrać.
- Dobrze… Zadzwonię, żeby przywiozła mi ubrania i wtedy
oddam ci to… Dziękuję. Nie musiałeś. – Nie wiedząc, co zrobić z rękoma popiła
kawę.
- Dobrze ci w tym kolorze … Weź to, nie myśl nawet, żeby mi
to oddawać. Co ja z tym zrobię, jeśli mi to zostawisz? A bieliznę kupiła
Camilla, którą wczoraj poznałaś. Uznałem, że to byłoby dziwne, gdybym ja miał
się tym zająć… Żeby było jasne, rozmiary wzięła z ubrań, które wczoraj
zostawiłaś na fotelu. Spakowałem ci je, są wyprane… Ale nie zakładaj już tej sukienki - Dziewczyna zaśmiała się i pierwszy raz
spojrzała na jego twarz. Ich oczy się spotkały i wbrew jej woli, nadal się
uśmiechali. – Ty naprawdę masz moje oczy. – Wyszeptał.
- Podobno też temperament. I głos… Zdarza mi się krzyczeć. –
Po raz kolejny dzisiejszego dnia coś stało się wbrew jej woli. Przecież on jest
zły, czemu ona się do niego uśmiecha?!
- Wiem… I wybrałaś mój ulubiony kubek. Kupiłem go dawno temu
w jakimś dziwnym sklepie, w LA. Pijesz może czarną, z dwóch łyżeczek z łyżką
cukru? – Dziewczyna pokiwała twierdząco głową. – Więc możesz mieć pewność, że
dobrze trafiłaś. Zresztą, wszyscy w mojej rodzinie piją taką kawę… To chyba
kwestia genów.
I znów nastała nieręczna cisza. Spotkali się. Ten dzień miał
nigdy nie nadejść. W głowie kłębiły się setki pytań i ani jednej odpowiedzi.
- Powiedziałeś jej co wczoraj zaszło? – Spojrzała na niego z
zapytaniem.
- Nie. Powiesz jej, co będziesz uważała za słuszne. –
Westchnął głęboko, próbując wydusić z siebie wszystko, co przychodziło mu na
myśl. – Lisa… Jeśli moje wczorajsze słowa cię zraniły, przepraszam. Nikt
jeszcze mnie tak nie zdenerwował, jak ty wczoraj. A za moje wcześniejsze
zachowanie przepraszam tym bardziej. Jestem dorosłym facetem, tak bywa…
Wyglądałaś wczoraj na odrobinę starszą, ja nie byłem trzeźwy… Wiem, że to żadne
argumenty. Żywisz do mnie urazę i ja nie mam zamiaru wymagać od ciebie
zrozumienia, ale chcę żeby chociaż to było między nami jasne.
- To ja zachowałam się jak gówniarz. Specjalnie przynosiłam
ci drinki, specjalnie się tak ubrałam, wszystko było po to, by się na tobie
zemścić. Wiem, że nie powinnam. Ale nie martw się, wyjadę i zapomnisz.
- Ale o czym ty mówisz? – Przerwał jej nagle. – To, że
jestem dupkiem jest faktem, ale skoro już się pojawiłaś, nie możesz od tak
zniknąć. Nie zapomniałem nigdy o twoim istnieniu, a teraz już jestem pewien, że
będę o tobie pamiętał cały czas. Mam ci tyle do powiedzenia… - Znów zapanowała
niezręczna cisza. – Chciałaś się tylko zemścić? Po to przyjechałaś?
- Nie wiem… Jak mama powiedziała mi, że mój ojciec to sławny
muzyk to ją wyśmiałam… Potem zaczęłam inaczej patrzeć na twoje zdjęcia, słuchać
swojego głosu… Znalazłam podobieństwo. Czytałam o tobie i pewne rzeczy idealnie
pasowały do mojego życia. Potem powiedziałeś coś takiego… W wywiadzie… O
osobie, za którą nie potrafisz nawet tęsknić, nie umiesz, ale mimo to bardzo ci
jej brakuje. To głupie, ale wmówiłam sobie, że chodziło ci o mnie. Z wiekiem mi
to przeszło, bardzo brakowało mi ojca i wtedy pojawiła się nienawiść… Zawsze,
kiedy mama kogoś poznawała, a on ją ranił. Potem, kiedy ja zaczęłam się
zakochiwać. – Mężczyzna patrzył na nastolatkę, która z każdym słowem wydawała
się być coraz bardziej roztrzęsiona. – Wiesz, może i chciałam się zemścić, ale
podświadomie… Ja chyba liczyłam na to, że od razu mnie poznasz, przytulisz,
powiesz, że mnie kochasz… Jak dziecko. Wiem, że rzeczywistość jest bardziej
brutalna. – Kiedy zobaczył, że jej oczy błyszczą od łez chciał ją przytulić…
Tak po prostu, z troski, zapominając o przeszłości. Jednak w tym samym momencie
do pokoju weszła Camila.
- Bill, dzwoni ta cała Madlen, jest jakiś problem.
* * *
Ka.: Jako że jesteś niejako matką tego opowiadania, to proszę, WYJUSTOWAŁAM xD
LiSa: Napisałaś, że nie spotkałaś się z takim pomysłem w Polsce, a masz może link do jakichś zagranicznych opowiadań w podobnym klimacie? Chętnie je odwiedzę : )
Naprawdę jestem zaskoczona, że tyle osób tu zagląda ( wiem, że to po części zasługa kampanii reklamowej jednej z blogerek... ). Dziękuję za wszystkie Wasze miłe słowa, to naprawdę motywujące! Pozdrawiam :*
Tom za stary!? Żona powinna go bardziej pilnować xd Zdecydowanie! Poza tym bardzo ładny odcinek, nawet nie ma się czego czepić :D Dobrze, że ta cała Madlen ma jakiś problem i pewnie nie przyjdzie jednak dzięki czemu Bill będzie mógł pobyć dłużej ze swoją córeczką xd I ona będzie mogła poznać swoją rodzinę, no po prostu będzie super, że już sie nie mogę doczekać ;D xD I dziękuję za wyjustowanie, dobry wygląd to podstawa! xd
OdpowiedzUsuńSuper odcinek, ciekawe co to za problem że ta Madlen nie przyjechała. Billek jaki opiekuńczy, w końcu będzie mógł pobyc ze swoją córką. Czekam na nexta :) Pozdrawiam Caroline
OdpowiedzUsuńSwietny odcienk przy końcówce aż się popłakałm pisz szybko natsępny .;)
OdpowiedzUsuńhaha Tom po imprezie! to musi być niezły widok^^ ale Bill mhh takiego go kocham, opiekuńczego i troskliwego <3 mam pewne podejrzenia że Madlen tak szybko nie przyjedzie i Lisa będzie musiała zostać z Billem czekam na kolejny odcinek który mam nadzieję rozwieje moje wątpliwości... pisz tak dalej a to opowiadanie będzie jednym z lepszych które czytałam^^ a wierz mi, było ich sporo w moim życiu :*
OdpowiedzUsuńO tak, kocham takie zakończenia! Ciekawe, co się stało, co to za problem.. ach, pisz szybciej, bo się doczekać nie mogę! Billu jaki kochany, proszę proszę... ^^ No nic, czekam na nexta i pozdrawiam! c:
OdpowiedzUsuńnext please;)
OdpowiedzUsuń