niedziela, 24 lutego 2013

Trzeci



Kobieta siedziała przy małym, okrągłym stoliku, nerwowo poruszając nogą. Popijała kawę, a przy uchu cały czas trzymała telefon.
- Nareszcie! – Krzyknęła nagle. – Bill, nie przyjadę dziś po Lisę. Musisz wysłać ją autobusem. Powinna mieć przy sobie jakieś pieniądze, jeżeli nie, proszę cię, kup jej bilet, a ja zwrócę ci to przelewem, dobrze?
- Madlen, powoli. Coś się stało? – Zapytał, zaniepokojony jej głosem. Nie zmienił się przez te siedemnaście lat… Zresztą, ona cała się nie zmieniła. Zawsze w nerwach próbowała problemy całego świata ogarnąć w jednym zdaniu. Słyszał ją po raz drugi od ich wspólnej wizyty u notariusza…
- Miałam wypadek. Nic mi nie jest, ale samochód… Nie pojadę dalej. Muszę poczekać, aż coś z nim zrobią. Wynajęłam pokój w jakimś hotelu. Bez samochodu się stąd nie ruszam. Ale Lisa niech wraca do domu, najlepiej jeszcze dziś.
- Madlen… Uspokój się. Jesteś zdenerwowana i dlatego nie myślisz logicznie. Nie puszczę jej teraz autobusem przez cały kraj. Dobrze wiesz, ile jedzie się stąd do Monachium. – Odparł od razu. Nie wiedział czemu, ale znów odezwała się w nim troska. Przecież sam nie chciałby siedzieć w zatłoczonym autobusie tyle godzin, dlaczego więc miałby zmuszać do tego Lisę? – Zostanie u mnie. Odwiozę ją. – Dodał po chwili ciszy.
- Nie musisz… - Jej głos się zmienił. Był smutny, przygaszony… Mężczyzna nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Przecież jest świadomy, że nie musi, nie ma żadnych zobowiązań wobec Lisy, w końcu za to zapłacił. Miał wrażenie, że nawet w tym momencie kobieta chce mu to wypomnieć. Opanował jednak emocje, gdyż nie chciał pogarszać swojej sytuacji. Poza tym chyba naprawdę chciał, aby nastolatka została tutaj jeszcze jeden dzień.
- Wiem, Madlen. Powtarzam się już dzisiaj, ale widocznie nie ma innego wyjścia. To, że zachowałem się podle siedemnaście lat temu nie znaczy, że teraz też jestem niedojrzałym palantem. Umowa z moją wytwornią dawno się skończyła, więc Lisa miała prawo tu przyjechać, a ja świadomie wyrażam na to zgodę. Poza tym… Papierek nie wymazał mi pamięci i jestem pewien, że znasz mnie na tyle, by wiedzieć, jak wiele godzin spędziłem na myśleniu o was. Nie do końca chyba wiem, co robię, ale chcę żeby Lisa tu została. Zajmę się jej powrotem do domu… Wszystkim się zajmę. A ty po prostu odbierz samochód i wracaj do pracy. – Krótki monolog wypłynął z jego ust z zaskakującą łatwością. Westchnął głęboko. Wreszcie, ulga… Powiedział to, co czuje. Już się nie cofnie, musi dalej w to brnąć… Chyba dopiero teraz może sam sobie powiedzieć, że jest ojcem. Właśnie nim został…
- Ja… Nie wiem, czy powinnam nawet o to pytać… Bill, porozmawiamy? – ostatnia bariera przekroczona. Oboje już przyznali się do tego, że ten dzień jest przełomem w ich życiach. Pozostaje jednak kwestia wyboru dalszego kierunku…
- Jestem ci winny wyjaśnienia. Wiem, że teraz jest na to za późno, ale chcę to zrobić. Jestem przecież cholernym egocentrykiem, muszę się wytłumaczyć i oczyścić sumienie, bo inaczej wyrzuty mnie zabiją.
- Nie ironizuj. – Wyczuł, że się uśmiecha. Po prostu to usłyszał… Ona chyba naprawdę się nie zmieniła. – Mam nadzieję, że Lisa nie sprawi problemu. I że miło spędzicie czas… To jest jej wielkie marzenie. Dziękuję, Bill. Odezwij się, kiedy będziesz znał już dokładnie godzinę waszego przyjazdu do Monachium.
- A jak długo będziesz czekać na auto? – Zapytał.
- Około trzech dni.
- W takim razie za cztery dni. Wieczorem się zobaczycie. – Odpowiedział rzeczowo. – Do usłyszenia, Madlen.
- Pa.
Odłożyła telefon na blat stolika i ponownie napiła się kawy. Wciąż była dziwnie spięta, nie mogła otrząsnąć się po tych kilku minutach, podczas których słuchała jego głosu. Minęło wiele lat i szaleńcza, nastoletnia miłość już dawno wyparowała, jednak emocje, które w niej budził, nadal pozostały żywe. Nie, to już nie miłość, zakochanie, zauroczenie… To po prostu dziwna więź, zrodzona ze związku, który, prócz dziecka, zaowocował milionem wylanych łez, nienawiścią, bólem i złamanym sercem… 

Rzadko się zdarza, że z dnia na dzień, życie zwykłej nastolatki przeradza się w piękną bajkę. Utalentowany chłopak z wielkimi ambicjami staje się jej księciem. Niedługo potem okazuje się, że jego charyzma jest na tyle duża, by móc zawojować świat. Wszystko dzieje się tak szybko… A oni są razem, szczęśliwi, zakochani… Ich związek trwa nadzwyczaj długo. Życie daje im wiele możliwości, nie szczędząc tym samym pułapek, które odnajdują na swojej drodze niemal każdego dnia. Nie zauważają nawet, kiedy wpadają w jedną z nich – pozorna dojrzałość i dorosłość, w której tak szybko się pogrążyli. Głupie wrażenie, tworzone przez alkohol i wszystko inne, co w tym wieku budzi największy zachwyt. Wystarcza jeden dzień, a wszystko ulega bezpowrotnemu zniszczeniu. Chociaż nie, nie wszystko. Bo okazuje się, że jednak nie jest źle. Przecież nawet przez największe problemy przejdą z łatwością, bo są razem.
Świat zawala się jednak dwa tygodnie później, kiedy ona myśli, że najgorszy wyrok, jaki mogła usłyszeć w swoim życiu już zapadł. Przecież jest w ciąży, a ma dopiero 16 lat. Okazuje się, że nie. Po tygodniu rozłąki nie widzi na spotkaniu swojego ukochanego, a tylko jego menadżera. Oznajmia krótko, acz dobitnie – to koniec ich kilkuletniego związku, od teraz ich kontakt ograniczy się do badań zaraz po urodzeniu dziecka, by potwierdzić, jak to określa mężczyzna, wątpliwe ojcostwo jego klienta. 

- Czy podać pani coś jeszcze? – Kelner uśmiechał się serdecznie, spoglądając na jej pustą filiżankę.
- Nie, dziękuję. Poproszę rachunek.
Kobieta odsunęła od siebie czarne myśli. Co było, to było. Nie cofnie przeszłych wydarzeń, nie stanie się znów nastolatką. Wie jednak, że ojciec jej córki nigdy nie stanie się kimś zupełnie jej obojętnym, chociażby właśnie przez to, że łączy ich Lisa. Ona ciągle o nim pamięta, ciągle jej go brakuje…
Może nie powinna mieć pretensji do córki o ucieczkę? Przecież jest prawie dorosła… I chyba również odrobinę rozsądna…

^^  ^^  ^^  ^^

Kiedy tylko mężczyzna stanął w drzwiach, spoczęła na nim para brązowych, migdałowych oczu. Przełknął ślinę i nie zrobił już żadnego kroku. Stał w wejściu i milczał. Właśnie dotarło do niego, że jego idealny plan ma jednak jeden, potężny defekt. Lisa może nie chcieć spędzać z nim czasu. Ma prawo mu odmówić, ma nawet podstawy, żeby zażądać powrotu do domu w trybie natychmiastowym. Bycie biologicznym ojcem to tak naprawdę żaden argument, by móc jej cokolwiek narzucić…
- To była mama? – Dziewczyna była wyraźnie zdezorientowana. Dziwny niepokój na twarzy blondyna sprawił, że w jej głowie pojawiły się najgorsze możliwe scenariusze.
- Tak. Nie może cię odebrać. – Odpowiedział.
Dziewczyna od razu wstała. Czuła, że coś złego musiało się stać, skoro jej własna matka, która nigdy nie zawodzi, tym razem jej nie odbierze. Na myśl przyszły jej wszystkie tandetne filmy, w których to opiekun dziecka, takiego jak ona, nagle umiera, a wtedy biedna sierota trafia do bogatego rodzica, który niegdyś ją zostawił… Zgroza. Takie filmy zawsze kończą się happy endem, ale to jest życie… Poza tym jej matka nie mogła umrzeć!
- Nie, Lisa! – Wykrzyknął, wyczytując z jej twarzy wyraźne przerażenie. Dopiero teraz do niego dotarło, że zachowuje się jak skończony histeryk i tym samym pogarsza tylko swoją sytuację. - Nie denerwuj się. Miała stłuczkę, nic jej nie jest, ale samochód musi zostać kilka dni w warsztacie. Utknęła gdzieś w połowie drogi i zadzwoniła, żeby powiedzieć, że nie przyjedzie…
- Jest w szpitalu? – Nastolatka spojrzała podejrzliwie w oczy swojego ojca, a kiedy ten  pokiwał przecząco głową, z powrotem usiadła na łóżku. I wtedy wszystko do niej dotarło. Koniec zabawy, nie musi już nawet czekać na mamę. Wraca do domu. – Mogłabym skorzystać z Internetu?
- Jasne, w każdej chwili. Tylko myślałem, że pojedziesz z nami do Toma, poznasz jego dzieci… Muszę wziąć od niego kilka nagrań. Oczywiście, jeżeli chcesz. Możemy też zostać w domu… Albo iść na zakupy, bo chyba w końcu będziemy musieli gdzieś się wybrać.
- Ale o czym ty mówisz? – Mężczyzna usiadł koło niej na łóżku i wyraźnie się skrzywił. Idealny scenariusz, który przed chwilą stworzył, właśnie się ziścił, ale coś jednak jest nie tak… Chyba się nie zrozumieli. Dziewczyna wydawała się być równie zdezorientowana, co jej ojciec. Jego odpowiedź w ogóle nie współgrała z jej wizją kupna biletu autobusowego do domu. – Ja chcę tylko sprawdzić, kiedy mam następny kurs do Monachium. Nie chciałabym wracać w nocy.
- Ale… Ja powiedziałem twojej mamie, że wrócisz ze mną. Że zawiozę cię do Monachium za jakieś trzy dni, kiedy ona też tam wróci. – Spojrzała na niego wyraźnie zaskoczona. Nie oczekiwała, że Bill zrobi coś takiego… Że z własnej woli podejmie się opieki nad nią. No, może nie jest to jakiś wielki obowiązek, zostać kilka dni z prawie pełnoletnią już dziewczyną, ale przecież nie o to tu chodzi. On chce spędzić z nią czas. Z własnej woli. – Chyba, że nie chcesz… Nie mogę cię do niczego zmusić. Ale byłoby mi bardzo miło, gdybyśmy mogli spędzić kilka dni razem, Lisa.
- Chętnie pojadę z tobą do wujka Toma. – Uśmiechnęła się do niego promiennie i z radością obserwowała, jak odwzajemnił ten gest. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać, ale tak długo marzyła o spotkaniu z nim, że idealizowała całą sytuację i cieszyła się z tego, że będą mieli okazję się poznać. Nawet jeśli to miałoby być największe rozczarowanie jej życia…
Bill natomiast przez chwilę myślał, że już nigdy nie zobaczy tego uśmiechu. Straci bezpowrotnie to, czego właściwie jeszcze nie odzyskał. Mimo świadomości, że wybrana przez niego droga musi być trudna, nie chciał nic zmieniać. Nastolatka pojawiła się z dnia na dzień, odmieniając wszystko dookoła. Był jej wdzięczny, bo ona potrafiła zrobić to, czego on bał się od dawna. Dała im szansę, na bycie rodziną, na naprawienie błędów młodości.


7 komentarzy:

  1. Nie no to jest za krótkie ! I jak ma się dziać najlepsze to kończysz! Chcę dłuższe ! Weź się bierz za pisanie dziecko, bo jak tego nie doprowadzisz do końca to ci nogi z dupy powyrywam :D:D:D Z tej mej miłości do Ciebie xD To jest Twoje NAJLEPSZE OPOWIADANIE i mówię to JA WIELKA KA. ! I chcę wiedzieć, co jest dalej :D Pewnie zrobisz coś miedzy Billem a Madlen huehueheuehheh, czuję to :D
    więc po co mu ta ruda kochanica?! Jakby nie mogło być sielanki... tak po prostu, chociaż raz ! Wystarczy że Lisa jest rozwydrzoną nastolatką i pewnie nie raz coś odwali xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chcę więcej więcej więcej! jak się to czyta to aż lżej na serduszku się robi^^ to jest CU-DO-WNE:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super odcinek ale kochana za krótki. Bill jest tak opiekuńczy co do Lisy. Mam nadzieję że na tym spotkaniu Bill i Madlen coś znowu zaiskrzy. Czekam na nexta. Pozdrawiam Caroline

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny odcinek tylko szkoda że taki krótki i zagadzam się z komenatzami wczesniejszymi mam nadziej że miezy Billem i Madlen zaiskarzy i kto wie moze i Lisa będzie miec rodzeństwo w końcu mają tylko 35 lat pisz szybko następny pozdrawiam :);)

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG! boskie, boskie xD Czekam na nexta ! xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Moim zdaniem Lisa powinna sie bardziej buntować, w końcu "dupek" zostawił jej matkęsamą, jako nastolatkę w ciąży xD No ale odcinek bardzo mi się podobał, czekam na ich wspólny dzień :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne opowiadanie najlepsze jakie czytałam pisz szybko natepny odcinek ;);)

    OdpowiedzUsuń