niedziela, 3 marca 2013

Czwarty




Ciche dźwięki gitary rozbrzmiewały w dużym, jasnym salonie, tworząc wrażenie idealnej harmonii. W powietrzu roznosił się subtelny zapach zielonej herbaty i wanilii. Wszystko to, połączone razem, idealnie współgrało, tworząc  ze zwykłego pomieszczenia przedsionek raju.

Bill, pół roku przed ślubem swojego brata i ich wspólnej przyjaciółki – Camili, postawił sobie dom w Hamburgu. Dotychczas bracia byli nierozłączni, jednak przyszedł moment, w którym musieli odseparować się choć w pewnym, nadal niewielkim, stopniu. Bill nie chciał jednak kupować kolejnego domu, który owszem, będzie mu się podobał, ale nadal nie będzie do końca jego. Czując w sobie duszę artysty, wraz ze znajomym architektem szybko sporządził cały plan budynku, a po niedługim czasie mógł podziwiać swój własny, niepowtarzalny, nowy dom, oczywiście w stanie surowym. Był prze szczęśliwy, kiedy wszystkie jego polecenia zostały spełnione - pomieszczenia były tak duże jak chciał, wielkie okna wychodzące na ogród, no i wreszcie ten piękny taras… Jednak najwięcej radości sprawiało mu projektowanie wnętrz. Idealnie się w tym odnalazł. Kochał aktywne życie, a biorąc pod uwagę, że jeden z członków Tokio Hotel aktualnie wolał zajmować się garniturem ślubnym, niżeli nową płytą, musiał znaleźć godne zastępstwo dla nagrywania nowych hitów i jak się okazało, meblowanie domu było strzałem w dziesiątkę. Godzinami ślęczał nad próbkami drewien, tkanin, wykładzin, paneli, tapet i farb. Kochał to, z każdym pomieszczeniem bawił się coraz lepiej, wydawał fortunę, aby każdy najmniejszy szczegół jego domu był idealny, taki, o jakim od zawsze marzył.

Nie zapomniał również o studiu, dla którego znalazł miejsce w swoim domu, przez co później zespół mógł pracować również u niego. Czuł się cudowanie w swoim królestwie, a co ważniejsze, zagłuszył ból, który mógłby zniszczyć ślub Toma. Kochał swojego brata całym sercem i chciał jego szczęścia, ale jednocześnie egoistyczna natura kazała mu walczyć o niego. Przecież to niedorzeczne… Musiał poradzić sobie ze strachem przed samotnością, i nawet jeśli miał na to wydać połowę majątku – trudno, braterska miłość wymaga poświęceń.

Odwiedzał go co drugi dzień, pomagając w przygotowaniach do ślubu, od czasu do czasu wychodzili gdzieś we dwoje, jednak zazwyczaj i tak kończyło się to spotkaniem również z jego przyszłą bratową. Udawało mu się chować całą gorycz w sobie i tym samym, nie zepsuć ich wspólnych relacji. Na szczęście kilka miesięcy po ślubie okazało się, że wszelkie obawy były bezpodstawne. Braterskie kontakty się nie zepsuły, było wręcz przeciwnie. Uległy dużej, acz pozytywnej zmianie. O samotności nie było mowy, a Camilla stała się Billowi jeszcze bliższa, po tym jak biegała zachwycona po jego nowym domu, wychwalając niemal każdy drobiazg, którich Tom nawet nie dostrzegał.

Historia tego domu, a raczej okoliczności jego budowy, nie były więc zbyt pozytywne, ale efekty – owszem. Każdy lubił spędzać tu czas. Bliżsi i dalsi znajomi zawsze czuli się swobodnie, a Bill był niezmiernie dumny, że sam tego dokonał. Każdy jeden pokój traktował jak swoje dziecko, troszczył się, by zawsze wszystko było idealne, i oczywiście niezmiennie tak było. To wielka zaleta jego perfekcjonizmu…

- Tom, musisz jutro zawieźć Nicka do kolegi. Zostaje u niego na noc. – Zawołała z kuchni Camilla. Jej mąż mruknął coś w odpowiedzi, leżąc na sofie z zamkniętymi oczami. Sam Tom uwielbiał to miejsce i nierzadko tu bywał. Byli z Billem na tyle podobni, że ich gusta, jak i największe marzenia, były niemal identyczne.  – Kochanie, mówię poważnie. Znów coś ci wypadnie, a ja nie mam zamiaru potem kombinować. Zawieziesz go?

- Oczywiście, Kocie. Tylko o której?  - Uśmiechnął się w sposób, który zawsze działał na jego żonę. Tym razem również się nie zawiódł.

- O 16. Robicie coś jutro?

- Krótki wywiad, a potem chłopacy mieli przyjść na piwo, ale za pewne Georg i Gustav przyprowadzą żony, więc nie będziesz się nudzić. – Kobieta spojrzała na niego z powątpiewaniem.

- No nie wiem, Bill chyba jest trochę zajęty. – Zaśmiała się, widząc zdziwienie na twarzy swojego ukochanego. – No co? Jak zwykle jesteś niezorientowany?

- Skarbie… Pamiętam, że wczoraj ta laska się koło niego kręciła, potem nagle zniknęli i tyle. A dziś rano przyszła do kuchni, tylko trudno było ją poznać, bo wyglądała dużo mnie zdzirowato.

- Tom! – Przerwała jego wywód. – To Lisa. Lisa Bros. Siedemnastoletnia córka twojego brata.

- Żartujesz? Przecież my się wtedy nie znaliśmy, skąd o niej wiesz? – Mężczyzna podniósł się do pozycji siedzącej i wpatrywał się w osłupieniu w swoją małżonkę. Uwielbiał plotkować, jak każdy mężczyzna, z tą różnicą, że on się do tego przyznawał. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek jeszcze zobaczy swoją bratanicę… To było wydarzenie roku! Nie sposób było w tym momencie spojrzeć na tą sytuację inaczej, mimo że miał pełną świadomość tego, jak musi się teraz czuć jego brat.

- Nie, nie znałam, ale Bill był wczoraj tak zrozpaczony, że pół nocy mi się spowiadał. Oczywiście pewnie wolałby pogadać ze swoim bliźniakiem, ale niestety Tommy, byłeś niedysponowany. – Usiadła obok niego i kontynuowała, ale już o kilka tonów ciszej. – Dziewczyna wpakowała mu się do łóżka, bo chciała się zemścić, że tak potraktował ją i Madlen te 17 lat temu. Potem płakała i ogólnie była rozbita. A on jak zwykle nie wie, czego chce. Mówił, że jak mu powiedziała od razu poczuł coś na kształt ojcowskiej miłości i instynktownie chciał się nią zająć, ale jak już dotarli do domu to nie wiedział, co ma zrobić. Rano kupiłam jej ubrania i cóż, na razie jest tutaj. W nocy Bill od razu zadzwonił do Madlen, niedługo powinna tu być, ale przed chwilą dzwoniła i chyba coś jest…

- O czym rozmawiacie? – Nagle w pomieszczeniu pojawił się blondyn. Podejrzliwie zmierzył parę, siedzącą na sofie, po czym uśmiechnął się wesoło. – Przecież wiem, że o mnie. Tom, pogodziłeś się z byciem wujkiem?

- No młody… Gratuluję? – Wstał i podszedł do brata. – A jak przeżyłeś rozmowę z Madlen?

- Dobrze… O tym może później. – Odparł widocznie zmieszany.

- A co wynikło z waszej drugiej rozmowy? Bo to chyba istotniejsze… - Zapytała Camila. Bill od razu się rozpromienił.

- Właśnie. Lisa zostaje u mnie na kilka dni, bo Madlen ma małe problemy z dotarciem do Hamburga. Więc teraz pojedzie z nami.

Małżeństwo było zdziwione, jednak po chwili na ich twarzach znów zagościły uśmiechy. Cała trójka rozumiała się bez słów, znali się już długo i byli jak rodzeństwo.  Camila idealnie wpasowała się w tą rodzinę. Była blisko ze wszystkimi, jednak zawsze umiała zawalczyć o chwile sam na sam ze swoim mężem. Jednocześnie nie miała problemu z oddaniem Toma Billowi, kiedy ten go potrzebował – rozumiała ich więź i nie chciała jej zmieniać. 


^^  ^^  ^^  ^^


Nastolatka z podziwem lustrowała dom Toma – swojego nowego wujka. Choć może dom to złe słowo… Kolejna willa. Nie była najbiedniejsza, co zapewne jest zasługą alimentów, jednak o takich apartamentach mogła tylko pomarzyć.

Zdziwiła się, kiedy w momencie przekroczenia progu na właścicieli tego wspaniałego królestwa rzuciła się gromadka dzieci. Tak, gromadka, trójka małych szkrabów to sporo w jej mniemaniu, tym bardziej jeśli są to dzieci osób powiązanych z show-biznesem. Jej przekonanie wzięło się chyba z ciągłych usprawiedliwień Billa. Skoro ją porzucił, musiał mieć ważny powód… A brak czasu i nieustabilizowany tryb życia to w gruncie rzeczy nie najgorsza wymówka. Tak, czy inaczej, dzieci Camili i Toma nie wyglądały na zaniedbane, czy niekochane. Wtuliły się w rodziców, cały czas głośno pokrzykując. Oczywiście po chwili przytulały się również do Billa, a na końcu podeszły do niej samej. Były dość śmiałe i bardzo wesołe. Najstarszy był Nicolas, miał dziesięć lat, potem pięcioletnia Martha i na końcu mała, dopiero trzyletnia Olivia. Dzieci miały brązowe oczy, najwidoczniej po Tomie, jednak dziewczynki wyraźnie były podobne do matki. Miały delikatne rysy twarzy i urocze uśmiechy.

Tom pospiesznie oddelegował nianię, po czym zaprosił swoich gości na obiad. Atmosfera była zaskakująco miła. Rozmawiali o wszystkim, zgrabnie unikając niewygodnej ciszy lub nie do końca taktownych pytań do Lisy. Kiedy już skończyli Camilla zaczęła sprzątać, a nastolatka szybko ruszyła jej z pomocą.

- Może nie powinnam pytać, powiedz, jeśli cię tym urażę, ale nie bałaś się tu przyjechać? To ogromne zaskoczenie… - Odezwała się w końcu Camilla, kiedy wypalił się temat zmywarek do naczyń.

- To nic takiego, możesz pytać. Jasne, że się bałam… Trudno mi nawet powiedzieć, czemu to zrobiłam. Potem alkohol dodał mi odwagi i… sama widziałaś. – Camilla uśmiechnęła się z rozbawieniem. Jej droga do poznania Billa nie była najlepsza, jednak kiedy ze wszystkich zeszły już nerwy, a główny zainteresowany zaakceptował nowy stan rzeczy, potrafili spojrzeć na minione wydarzenia z humorem. - To nie łatwe wychowywać się tylko z matką, ale uważam, że ona naprawdę jest cudowna. Poradziła sobie ze wszystkim, a wcale nie miała ze mną łatwo. Mimo to cały czas chciałam poznać Billa… Ciekawość zwyciężyła.

- Bill wygląda na zadowolonego. Też chciał cię w końcu poznać, ale nie miał odwagi. Poza tym… On wychowywał się bez ojca, rozumie twoje uczucia. – Nastolatka wydawała się być zaskoczona nową informacją o swoim ojcu. Kobieta położyła dłoń na jej ramieniu, jakby chciała okazać swoje wsparcie. – Będzie dobrze, wszystko się ułoży. A gdyby coś się działo, od razu kieruj się do mnie.

- Dzięki. – Lisa próbowała zachowywać się swobodnie, jednak nie było to łatwe. Ciągle czuła się obco i miała wrażenie, że mimo wielu miłych słów, wszyscy i tak patrzą na nią przez pryzmat wczorajszej nocy…


^^  ^^  ^^  ^^


- Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Jak dla mnie może zostać tak, jak jest teraz. – Odezwał się Bill, zdejmując słuchawki. – Jeśli mają coś do tego kawałka, niech mówią konkretnie. Mogę nagrać go znowu, ale nie uważam, żeby konieczne były jakiekolwiek zmiany.

- Mi też ta wersja pasuje. – Odparł jego brat. Podał bratu pen-drive`a, po czym wyłączył komputer i odwrócił się, by widzieć bliźniaka. – Dobra, to teraz się tłumacz. Co z tą laską?

- Tom, proszę cię. Jesteś jej wujkiem, trochę wyczucia. – Mężczyzna uniósł wymownie brwi. – No co? Przyjechała i… I zostanie na parę dni. Nie wiem, jak to będzie wyglądać…

- Ale Bill… Co, teraz nagle jesteś jej ojcem? To wszystko jest jakieś dziwne… Nie podoba mi się ta sytuacja.

- Ale co ty sugerujesz? Że to nie jest córka Madlen? Czy, że próbuje coś ode mnie wyciągnąć? O co ci chodzi, Tom? Miałem ją odesłać do domu? – W chłopaku zaczęły się kumulować emocje. Był zły, że jego brat może podsuwać mu tak niedorzeczne pomysły. – Sam jesteś ojcem i wiesz, że takie rzeczy się czuje. Też wpadliście i wcale nie byłeś gotowy na zostanie ojcem, bo ledwie co przyzwyczaiłeś się do bycia mężem. Ale dziecko się urodziło i bum! Jesteś ojcem. A ja, no nie wiem, potrzebuję teraz miesięcznego kursu, żeby poczuć się jej rodzicem?

- Spokojnie już, nie bulwersuj się. Po prostu się martwię. Nie wątpię, że jest twoją córką, bo jest do ciebie podobna. Poza tym nikt nie może wiedzieć o tamtych wydarzeniach… Po prostu trudno jest być ojcem, a do tego nastolatki. Rzuciłeś się na głęboką wodę, Bill.

- Mam ciebie, Camilę. Madlen… Poradzę sobie. Jest prawie dorosła. Chcę ją po prostu poznać, nie będę od razu jej wychowywał,  na to już chyba jest zresztą za późno. – Chłopak wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i poczęstował brata.

- Musimy otworzyć okno, bo Camilla mnie zabije. – Blondyn zaśmiał się głośno, na co jego brat spojrzał z politowaniem. – Ty teraz też musisz się kryć.

- Co? – Zapytał zdumiony i zaciągnął się tytoniowym dymem. Nie wyobrażał sobie, aby ktoś ograniczał go w ten sposób. Może dlatego wciąż jest sam… Chciał kogoś znaleźć, ale nie zamierzał podporządkowywać się kobiecie, która nie zaakceptuje go, z jego nałogiem i kilkoma innymi defektami. Nikt przecież nie jest idealny…

- Lisa. Nie możesz przy niej palić. To niezdrowe, no i co ważniejsze, zgarszające. Nie możesz dać dziecku takiego przykładu!

- Będzie jadła dużo warzyw, nie uważasz, że to wystarczy?

- Młody, ale wiesz, że mimo jej wieku, to nadal duża odpowiedzialność? – Spoważniał brunet. – No co się tak mnie patrzysz? – Dodał, kiedy jego brat rzucił mu pełne pretensji spojrzenie.

- To, że ty wychowujesz swoje dzieci, a ja swojego się wyrzekłem, nie znaczy, że możesz uważać się za ojca-guru. Nie potrzebuję kazań, nie jestem idiotą. – Wstał i chciał wyjść. Był dumny i choć czasem umiał pewne sprawy przemilczeć, to słowa Toma uderzyły go jakoś wyjątkowo… Chciał wierzyć, że sobie poradzi, a brak wsparcia ze strony bliźniaka to najgorszy cios, który jest w stanie zabrać mu cały zapał.

- Przestań, Bill! Gdyby to nie stało się wtedy byłbyś dobrym ojcem, znam cię. Tylko po prostu… Ona jest prawie dorosła… Trudno jest znaleźć złoty środek, przecież wiesz. Sam chciałeś być w tym wieku traktowany jak dorosły, ale jak dostałeś zbyt wiele wolności… Po prostu bądź ojcem, nie tylko kolegą.

- Łatwo powiedzieć… - Mruknął pod nosem, wyrzucając do popielniczki wypalonego papierosa.

- Mądrzę się? – Zapytał Tom, wstając i dołączając do brata, stojącego już przy drzwiach.

- Jak cholera, tatusiu.

6 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie xd i Kocham siebie, że kazałam Ci pisać właśnie na ten temat xd No i Ciebie też kocham, bo tak bosko piszesz ! xdd Cudowny jest ten odcinek serio xd O dziwo kocham też wszystkich bohaterów ! Choć Bill trochę mnie irytuje xdd Za bardzo się wozi xd Myślę że ojcostwo go zmieni i nie będzie taki jakiś dziki xd Tom jest przecież całkowicie okej i nie powiedział nic złego xd Naprawdę boski odcinek i jestem taka ciekawa co będzie daleej :DD ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. No wow! jak zawsze boskie! Mam nadzieję, że Bill odnajdzie się w roli tatuśka nastolatki xD Ze zniecierpliwieniem czekam na nexta <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne opowiadanie czekan na następny ocinek ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek genialny. Tom ma już trójkę dzieci więc chce pouczyc Billa :). Mam nadzieję że kontakt Billa z Lisą będzie bardzo dobry. Czekam na nexta Caroline

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaaa, GENIAAALNE <3 Kocham to :3
    "- Mądrzę się? – Zapytał Tom, wstając i dołączając do brata, stojącego już przy drzwiach.

    - Jak cholera, tatusiu."
    To było świetne, więcej rad wujka Tomka! xD Biedny Bill... A najgorsze że tamtej nocy jego własna córka mu sie tak spodobała... Już całkiem mu minęło? xD
    Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Piszesz naprawdę cholernie dobrze, a ta fabuła jest cholernie dobra i wyjątkowa swego rodzaju! I to jest właśnie piękne, to sprawia, że tak przyjemnie się to wszystko czyta <3 Jestem pełna podziwu, uwielbiam cię, wiedz to! :D Także czekam na nexta i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń